– Rick? – szepnęła O1ivia, gdy zdjęli z niej mokre ubranie i owinęli kocem.
Mrugała powiekami, szukała jego dłoni, leżała na koi zaledwie dwa metry od skutej Corrine. – Jestem tutaj, kochanie. – Mówił ochryple, miał łzy w oczach. – Ja.. Straciłam nasze dziecko. – Spojrzała na niego. Z trudem przełknął ślinę. – Byłam w ciąży. Powinnam ci powiedzieć. – Nieważne. – Przywarł do jej dłoni. – Nic ci nie jest. Tylko to się liczy. – Ale dziecko... – Będą następne, Olivio – powiedział i zamknął jej usta pocałunkiem. – Obiecuję. Epilog Olivia powoli uniosła powieki. Otaczało ją niesamowicie jasne światło. Była w szpitalu, od okna biła jasność. Wszystko będzie dobrze. Ani tobie, ani dziecku nic się nie stało. Odebrała tę wiadomość, choć nie padło ani jedno słowo. – Słucham? Kim jesteś? Postać tylko się uśmiechnęła. – O1ivia? Zamrugała. Głos Bentza ściągnął ją na ziemię. – Widziałeś to? – zapytała i spojrzała w okno pełne nieba różowego o świcie. – Co? – Podążył za jej wzrokiem. – Tam był ktoś... Albo coś... – Ale kiedy zobaczyła jego minę i zorientowała się, że myśli, że go wrabia, pokręciła głową. – Pewnie mi się to przyśniło. – Jak się czujesz? – Jak osoba, która musi stąd wyjść. – Spędziła w szpitalu dwa dni, była na obserwacji po przebytym koszmarze, ale dziecko nadal miało się dobrze, jej także nic nie było. – Zobaczę, czy uda mi się coś załatwić. – Błagam cię, użyj wszystkich wpływów. – Masz to jak w banku. Pochylił się i pocałował ją w usta, była to delikatna pieszczota i zapowiedź czegoś więcej, gdy już wrócą do domu, do Nowego Orleanu. Nie mogła się doczekać powrotu, chciała snuć plany związane z dzieckiem i zapomnieć o koszmarze Los Angeles. – Miasto Aniołów, też mi nazwa – mruknęła złośliwie i spojrzała w okno. Myślami wróciła do ducha, którego tam widziała, dałaby sobie rękę uciąć. Bentz powiedział, że wyłowiono kamerę z „Meny Annę” tuż przed zatonięciem. O1ivia zarejestrowała cały atak Corrine. Nie ma wątpliwości – wariatka spędzi resztę życia za kratkami. W ciągu minionych dni prasa opisała wszystko ze szczegółami. O1ivia zerknęła na stolik przy łóżku – leżał na nim egzemplarz „LATimes” z ostatnią wersją historii. Corrine sfingowała wypadek, by trafić do Parker Center, za biurko – tym sposobem miała dostęp do informacji o nowych sprawach i mogła śledzić rozwój kariery Ricka Bentza. Znaleziono materiał dowodowy łączący ją z zabójstwami Shany McIntyre, Lorraine Newell, Fortuny Esperanzo i Sherry Petrocelli. O’Donnell zostawiła za sobą szlak śmierci i rozpaczy – pisał dziennikarz. – Nie powstrzymała się nawet przed porwaniem żony Bentza, mieszkanki Nowego Orleanu”. Biedny Hayes, pomyślała O1ivia. Wykiwała go. W kółko powtarzał Bentzowi, że był idiotą, ślepcem, że nie widział znaków ostrzegawczych, i przysięgał, że do końca życia nie zbliży się do żadnej kobiety. – Wkrótce mu przejdzie – orzekł Bentz. Montoya wrócił do żony, do Nowego Orleanu, LAPD wracało do dawnego życia, bez niespodzianek w rodzaju Ricka Bentza. Co prawda wszystko wskazuje na to, że Fernando Valdez i Yolanda Salazar byli tylko nic nieznaczącymi pionkami w planie Corrine, podobnie jak Jada Hollister, ale LAPD miało ich pod lupą. LAPD odniosło kolejny sukces – Bledsoe, przy pomocy dwóch policjantek i czatów internetowych, znalazł kogoś, kto pasował do profilu sprawcy – Donovana Caldwella, starszego brata sióstr Caldwell. Wszystko skazywało na niego. Przypuszczano, że powrót Bentza pobudził go do działania, a uwaga mediów była dla niego największą nagrodą.